O to w tym wszystkim chodzi
GOOD FOOD COMMUNITY
Manila | Filipiny
Dorastałam w Manilii, na Filipinach, jako trzecie pokolenie osób z Chin. – mówi Charlene Tan, założycielka Good Food Community. - Chodziłam do prywatnej szkoły, nie znałam zbyt wielu Filipińczyków... W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że żyjemy w różnych światach, które opresjonują się nawzajem. Chciałam coś zmienić. Zaangażowałam się w działania organizacji związanej z rolnictwem i odkryłam koncepcję kupowania jedzenia bezpośrednio od farmerów. Wydawała mi się wspaniała: mogłabym żyć lepiej, zdrowiej, a i farmerzy odnieśliby korzyści. Opowiedziałam o tym znajomym, napisaliśmy plan biznesowy, udało nam się pozyskać pieniadze i... hm... trzeba było coś z tym zrobić. Formalnie wystartowaliśmy w 2011 roku. Była nas dwunastka, każdy miał zupełnie inny punkt widzenia. Niektórzy z nas chcieli otworzyć organizację pozarządową, inni biznes, jeszcze inni kooperatywę. Po wielu dyskusjach o tym, co będzie najefektywniejsze i jak możemy dostosować to do lokalnego kontekstu, zdecydowaliśmy się zarejestrować biznes. Po pierwszym roku nasza grupa nieco się wykruszyła. Choć trzeba przyznać, że inne osoby miały prace na pełen etat, tylko ja rzuciłam wszystko i włożyłam całą energię w ten projekt, który, oczywiście, okazał się znacznie trudniejszy niż przypuszczaliśmy...
Największym wyzwaniem okazała się praca z różnymi grupami ludzi w tym samym czasie.
Pracujemy z tak zupełnie różnymi ludźmi. Po pierwsze, farmerzy, którzy na początku zupełnie nie wiedzieli jak budować relacje, czym jest sieć dostawcza czy ekologiczne standardy, jak sprzedawać produkty. Używają też zupełnie innego języka. Ja mam pewną ramę, przez którą widzę i opisuję świat: sprawiedliwość społeczna, zrównoważony rozwój, przedsiębiorstwo społeczne... ale kiedy rozmawiam z farmerami muszę najpierw dobrać odpowiedni język, dostosować się do ich sposobu mówienia i postrzegania świata. Być otwartą na ich punkt widzenia, ich podejście do życia.
Drugą grupą, z którą pracujemy, są konsumenci i konsumentki, miejskie społeczności. Edukujemy ich jak gotować różne warzywa, jak być elastycznym i korzystać z tego, co dostają od farmerów zamiast trzymać się ściśle przepisu. Pierwszą rzeczą jest zaakceptować rzeczywistość taką jaką jest, nie kontrolować każdego kroku, doceniać to, co natura nam daje. Działamy nie tylko z myślą o ludziach, ale i o środowisku, uczymy konsumentów i konsumentki bycia bardziej świadomymi, zadowolonymi z tego co już mają, bez ciągłego dążenia do tego, by mieć więcej.
Odpowiedzialna konsumpcja to ważny cel, ale nie jedyny.
Moim marzeniem jest zmiana relacji jaką mamy między sobą, zamienienie rolnictwa w relację. Jak to zrobić? Spotykając ludzi, którzy żyją inaczej; widząc, że to możliwe. Zaczynamy myśleć, że może my również moglibyśmy spróbować innego życia? I traktować ludzi w inny sposób. Tak zaczyna się przyjaźń i społeczność.
Przyjaźń i poczucie przynależności do społeczności to coś, co sprawia, że Charlene kontynuuje swoje działania.
Obecnie pracujemy z 60 farmerami, zaangażowanymi w różnym stopniu, pochodzącymi z trzech różnych społeczności, co oznacza też różne podejścia, różne strategie. Kiedy zaczynaliśmy nie mieliśmy żadnej matrycy, właściwie nie mieliśmy pojęcia, co robimy. Miałam po prostu wizje, że byłoby świetnie mieć warzywa prosto od farmerów, dzielić się nimi i budować na tej podstawie społeczność. Nie brzmi wspaniale? 5 lat później, 2 bankructwa później… Czasem kroimy warzywa z farmerami, siedząc przy tym samym stole, rozmawiamy, i w gruncie rzeczy o to w tym wszystkim chodzi.
Więcej o Good Food Community: goodfoodcommunity.com