Szycie społeczności
PROJECT OI
Bukareszt | Rumunia
Od czego się zaczęło?
Claudia Pedersen: Przez wiele lat pracowałam dla NGOsów, w ciągu ostatnich lat głównie dla World Vision, jednej z największych organizacji działających na rzecz praw dzieci. Oprócz koordynowania projektów, mam też doświadczenie w e-learningu (szkoleniach online). Za kilka dni zaczynam nową pracę w Microsoft. To jednak rzecz. Z drugiej strony… przez kilka ostatnich lat sporo eksperymentowałam szukając czegoś, co pomoże mi się rozwinąć, znaleźć równowagę, cel w życiu, szczęście, odpowiedź na wszystkie ważne pytania. Próbowałam różnych rzeczy. Pewnego dnia, na początku stycznia zeszłego roku, zobaczyłam niesamowitą chustę: bardzo chciałam ją mieć, ale nigdzie nie mogłam jej kupić. Zdecydowałam, że sama ją zrobię. Zaczęłam robić na drutach. Ogromnie mnie to uspokoiło, pomogło się skoncentrować, przez miesiąc nie zajmowałam się niczym innym. To był szczególny moment w moim życiu, z zawodowego punktu widzienia nie wiedziałam co dalej robić, straciłam cel. Dałam sobie czas, robiąc na drutach odpowiadałam na różnego rodzaju pytania. Kiedy wykonujemy powtarzalną pracę, nasz mózg zaczyna myśleć inaczej. Zastanawiałam się co mogę zrobić z moim doświadczeniem w organizacjach pozarządowych, szkoleniach online i robieniu na drutach. Wymyśliłam projekt o nazwie Oi, co znaczy owca po rumuńsku. Chciałam zatrudniać osoby, by robiły na drutach, sprzedawać ich produkty, organizować spotkania dla tych, których interesują tego typu robótki, jak za dawnych czasów.
Sama tworzysz ten projekt?
W zeszłym roku uczestniczyłam w programie dla liderów i liderek społecznych. Spotkałam tam moją partnerkę, Ioanę, od razu świetnie się rozumiałyśmy. Całe życie pracowała z ofiarami handlu ludźmi, to jej pasja i ma w tym naprawdę dużo doświadczenia. Opowiedziałam jej o moim pomyśle, a ona powiedziała, że potrzebujemy pracy dla kobiet, które przeżyły. Rząd nie potrafi zaoferować im wystarczająco dużo możliwości, które pomogłyby im wrócić do społeczeństwa, często stają się więc ponownie ofiarami handlu ludźmi, z braku innych opcji. Robienie na drutach może mieć dla nich podwójne znaczenie: z jednej strony terapeutyczne, z drugiej ekonomiczne – to dla nich sposób na zarobienie pieniędzy. Ioana zasugerowała włączenie ich do projektu i to okazało się kluczowe, od tej pory rozwijałyśmy projekt wokół kobiet w trudnej sytuacji.
Jak to wygląda dzisiaj?
Pracujemy w dwóch wymiarach. Po pierwsze, z projektantami z Danii i Rumunii stworzyliśmy linię produktów w oparciu o rumuńskie wzory. Zmieniamy je tak, by odpowiadały współczesnej modzie, tworzymy różnego rodzaju akcesoria, np. koszyki, chusty, poduszki. Sprzedajemy je online lub za pośrednictwem innych sklepów. Chcemy też być wsparciem dla innych biznesów społecznych pracujących z kobietami w trudnej sytuacji.
Druga rzecz to miejskie spotkania osób robiących na drutach, organizujemy je regularnie. Służą budowaniu społeczności i rozwijaniu kreatywności. Każde wydarzenie organizujemy w innym miejscu i dotyczy ono innego tematu. Spotykamy się i rozmawiamy o konkretnych sprawach, w tym samym czasie wykonując własnoręcznie jakieś rzeczy związane z tematem. Na przykład, nasze pierwsze wydarzenie odbyło się w klinice karmienia piersią w Bukareszcie i rozmawiałyśmy o karmieniu piersią właśnie. Inne spotkanie odbyło się przed świętami Bożego Narodzenia, rozmawialiśmy o tym, jak ważne są prezenty wykonane własnoręcznie i szyliśmy chusty w centrum Bukaresztu, w butiku jednego z biznesów społecznych. Na dzień kobiet chcemy zorganizować wydarzenie tylko dla mężczyzn, pomagając im w tworzeniu prezentów dla kobiet. Staramy sie przełamywać bariery, stereotypy. Nie ma znaczenia, czy jesteś mężczyzną czy kobietą, nie musisz kupować, możesz coś stworzyć samemu lub naprawić. Chcemy nauczyć ludzi nowych umiejętności, stworzyć przestrzeń do budowania relacji, zawsze zaczynamy od rundki, podczas której każdy może się przedstawić i kończymy rozmowami przy wspólnej herbacie. Wydarzenia są płatne, z pozyskanych pieniędzy kupujemy materiały, ale też wspieramy rozwój projektu Oi. Dzięki tym środkom udało nam się przygotować pierwszą kolekcję, startujemy we wrześniu. Tworzymy społeczność, chcemy mieć masę krytyczną, która kupi nasze produkty, kiedy ruszymy, i opowie o nas znajomym. Myślę, że to czyni nasz projekt innowacyjnym – budujemy społeczność zanim jeszcze stworzyliśmy produkt.
Postrzegasz ten projekt jako swoje potencjalne miejsce pracy?
Nie wydaje mi się, żebym koniecznie musiała wybierać: albo będę dziewczyną z korporacji albo robię ten projekt. Potrzebuję obu tych elementów, by czuć się szczęśliwa. W korporacji pracuję głównie online, nie mam bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Z drugiej strony, w projekcie Oi budujemy bardzo silne relacje, nawet fizycznie. Często obejmuję ludzi, by lepiej pokazać im dany wzór. Na ten moment to działa.
Co Cię motywuje do działania?
Przyszło to do mnie w trudnym zawodowo momencie. Wiedziałam, że szkolenia online to moja pasja, ale nie wiedziałam co chce z tym dalej zrobić, w którą stronę iść. Moja praca 8 godzin dziennie zabierała mnóstwo energii, ale nie dawała niczego w zamian. Jeśli dajesz swoją energię, musisz ją koniecznie również skądś czerpać. Praca z kobietami w trudnej sytuacji, wspólne spotkania, poszerzanie horyzontów, przełamywanie stereotypów... to zdecydowanie dodaje energii.
Co poradziłabyś innym osobom, które też chciałyby zrobić coś dobrego?
Na początku drogi ważne jest, by znaleźć ludzi, którzy już coś robią. Jeśli nie masz pomysłów, nie wiesz w czym jesteś dobry, po prostu idź do ludzi, włącz się, znajdź wolontariat. Próbuj różnych rzeczy. Nie musisz zaczynać wszystkiego od początku. Wiele osób potrzebuje pomocy. Musimy działać razem, współpracować, by stworzyć coś większego. Jeśli nie masz pomysłu, przyłącz się do tych, którzy go mają, pomóż, ucz się od nich. Ja też tak robiłam, byłam kompletnie zagubiona przez 30 lat swojego życia, ciągle jestem, ale przynajmniej otworzyłam się na nowe doświadczenia.
Więcej o Project Oi: facebook.com/proiectoi