Odnalazłam wolność w więzieniu
MOKSHA
Buenos Aires | Argentyna
Joga w więzieniach… jak to się stało?
Isabel: Zaczęliśmy 2,5 roku temu. Nauczyciel rugby z więzienia spytał czy chcemy spróbować tam z jogą. Kiedy drzwi więzienia się otwierają... coś w środku też się otwiera. Siedem zamków, mnóstwo ochrony i w końcu docierasz do miejsca, w którym oni śpią. Zostajesz z nimi, bez policji. Bardzo mocne doświadczenie. Od tego momentu zaczęłyśmy przyjeżdżać regularnie, w każdy czwartek. Pierwszego dnia, kiedy spytałyśmy kto chce spróbować jogi, nie wiedzieli nawet czym joga jest, ale oni godzą się na wszystko, co im zaproponujesz. Już są wojownikami. Chcą coś zmienić.
Vicky: Myślę, że na początku joga w ogóle ich nie interesowała. Nazywają nas gente de la calle, ludzi z ulicy. Ci, którzy przychodzą, by ich odwiedzić. Każdy jest mile widziany. Joga była dla nich po prostu rodzajem ćwiczeń na rozciąganie. Z czasem coś zaczęło się jednak w nich zmieniać, mogłyśmy to wyczuć. Kiedy wchodzisz do więzienia i zaczynasz czuć się wolna... wiesz, że coś się dzieje.
Dlaczego zdecydowałyście się to robić?
Vicky: Kiedy pierwszy raz widzisz, jak joga zmienia Twoje życie, kiedy osobiście tego doświadczasz, chcesz dzielić się z innymi. Nigdy nie rozważałam pójścia do więzienia, myślałam, że mogę pomóc mojemu mężowi, mojej rodzinie, moim uczniom. A potem pojawił się pomysł więzienia. Nie myślałam zbyt długo, coś w środku mówiło: tak. Joga to sposób na uwolnienie się od wszystkiego, od rzeczy, do których jesteśmy przywiązani, od tych, których się boimy. To musi być jakoś związane z więzieniem, miejscem fizycznego uwięzienia, ale gdzie pewnie i wewnętrzne więzienie daje się mocno we znaki. Joga... nazywaj to jak chcesz, filozofią, sposobem na życie, ona naprawdę mnóstwo zmienia... stali się spokojniejsi, zaczęli się uśmiechać, patrzeć nam w oczy. Zaczęli mieć rutynę, dyscyplinę, przygotowują się do zajęć fizycznie, organizują przestrzeń, myją wszystko. To pierwsza ważna zmiana. Przyzwyczaili się do nudy, czekania w więzieniu na wyjście i popełnienie kolejnej zbrodni. Dzięki jodze zaczynają patrzeć wewnątrz siebie. Zaczęli nam ufać, szczególnie gdy zdali sobie sprawę, że jesteśmy wolontariuszkami, przychodzimy ze względu na nich. Zaczynają myśleć, że są czegoś warci.
Co zmieniło się przez te 2,5 roku?
Isabel: Więzienie dzieli się na 12 obszarów, podzielonych ze względu na ich zainteresowania, na przykład strefa tych, którzy studiują albo tych, którzy się modlą. Ich rutyna buduje się wokół tego. Są też podzieleni na strefę podwyższonego bezpieczeństwa i bardzo wysokiego bezpieczeństwa. Oraz oczywiście na mężczyzn i kobiety. Muszą być rozdzieleni, inaczej walczyliby ze sobą. Ten kto zabił, nie akceptuję tych, którzy zgwałcili. Zaczęliśmy od strefy rugby, numer 8. Pracowaliśmy z nimi przez rok, byli szczęśliwi. Nagle powiedziałyśmy: idziemy teraz do strefy 7. Oni na to: nie możecie tam iść, jesteście nasze. Ale my odpowiedziałyśmy: nie, musicie zacząć być mili również dla innych. Musicie się też tego nauczyć. Jeśli nie, oznacza to, że nic nie zrozumieliście z jogi. Joga to służba. Podzieliłyśmy nauczycielki i zaczęłyśmy w strefie 7. Poprosiłyśmy nawet więźniów ze strefy 8 o pomoc w prowadzeniu zajęć. Nagle strefy 8 i 7 zaczęły patrzeć na siebie inaczej. Mieli ze sobą coś wspólnego.
Pracujecie też z kobietami?
Vicky: Bardzo trudno uczyć kobiety. Nie są zmotywowane do robienia czegokolwiek, póki są w więzieniu. Przez długi czas żadna nie chciała dołączyć do naszych zajęć. Próbowałyśmy wielokrotnie. Teraz mamy 8-10 osób i to już przyniosło sporą zmianę. Kiedy zaczną, kobiety angażują się bardziej niż mężczyźni. Myślę, że jednym z wyzwań jest to, że kobiety są bardziej emocjonalne, nie chcą przyglądać się własnymi uczuciom. Ostatnie 10 minut jogi to odpoczynek, relaksacja. Większość z nich płacze, choć wcale tego nie chcą. Nie chcą pamiętać dlaczego tu są i czuć tego, co się z nimi dzieje.
Ludzie powiedzieliby: dlaczego robicie coś dla więźniów, zorganizujecie to samo dla tych, którzy dą na wolności. Jak byście odpowiedziały?
Isabel: Powiedziałabym: dlaczego nie? To mój sposób na zmierzenie się z własnymi słabościami, z własnym cieniem. Gdzie inni widzą ciemność, ja widzę światła, widzę chłopca, który chce się zmienić. Nasze społeczeństwo jest duchowo ubogie, na wiele sposobów. Musimy to zmienić. Zmiana jest w Tobie, jeśli Ty się nie zmienisz, nikt tego nie zrobi.
Vicky: Kiedy coś robisz, inni zawsze krytykują. Ludzie pytają dlaczego to robimy, mówią: pozwólcie im umrzeć w więzieniach, tyle sprawili problemów. Odpowiadam, że każda osoba ma co innego do zrobienia. Ja jeżdżę do więzienia, ty możesz iść do osób biednych, szpitali. Cieszę się, że mogę pracować w więzieniu, coś dla nich zrobić. Kiedy wyjdą, będą lepszymi sąsiadami i, miejmy nadzieję, nie popełnią kolejnej zbrodni.
Jak to doświadczenie zmieniło Was?
Isabel: Dla mnie… zmieniło się moje serce. Oddycham inaczej. Widzę w nich ludzi. Jestem dużo wrażliwsza. Stałam się sobą, żyję własnym życiem. Nikt mi nie będzie mówił co mam robić. Chcę coś za sobą zostawić.
Vicky: Pracując przy tym projekcie… czuję się wolniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Odnalazłam wolność w więzieniu. Każdy dzień jest inny, każdy czwartek jest inny. Jestem ogromnie zrelaksowana po zajęciach. To coś, co wykracza poza racjonalną ocenę. Moksha, nazwa projektu, oznacza wolność, wewnętrzne uwolnienie.
Isabel: Jedna z moich przyjaciółek, której syn zaczął brać narkotyki, zadzwoniła do mnie o pomoc. Poprosiłam chłopców w więzieniu o nagranie filmu dla niego, by nie podążał tą drogą. Kiedy zaczęli mówić... płakali, znali jego ból. Syn powiedział: przestanę. Zmienili jego życie. Mogą zmienić również życie innych, kiedy stąd wyjdą. Powtarzam im: może zabiliście jedną osobę, ale teraz możecie uratować inną. Musicie odrobić to, co zrobiliście.
Mając te wszystkie doświadczenia – co poradziłybyście innym ludziom?
Isabel: Rób coś. Obudź się.
Vicky: Otwórz oczy. I słuchaj siebie samego. Podążaj za sercem, nie za tym, co mówią ludzie. Słuchaj własnego głosu, nawet jeśli go nie rozumiesz, podążaj za tym, co wewnątrz. Nigdy nie jest za późno, by zacząć, by zmienić swoje życie. Miałam pracę, dzieci i zmieniłam swoje życie kompletnie.
Isabel: Zawsze mówię chłopcom: spędzicie tu kilka lat. Jak z nich skorzystacie? Czy wypracujecie narzędzia, które pomogą Wam tam, na zewnątrz? Na zewnątrz jest dużo trudniej niż w środku. Muszą być silni. Muszą stać się wojownikami.
Więcej o Moksha: mokshayogaenlacarcel.com.ar