Nowy pomysł na wiejską rzeczywistość
FAZENDA SANTA ESTHER
Brazil
Fazenda Santa Esther to prawdziwy raj. Bez zbytniej przesady. Ogromny teren, drewniane domy, piękne rośliny, zwierzęta, nawet basen, wodospad, jezioro i kościół.
Bruno Paschoal, właściciel Fazendy Santa Esther, współzałożyciel Ondy: Fazenda Santa Esther to była farma kawy, utworzona w XIX wieku. Nasz kawałek ma dziś 40 hektarów, to stosunkowo niewielka część poprzedniej farmy. Na naszym terenie stoi pięć domów, jeden dla mojej rodziny, jeden dla wolotnariuszy/ek i do codziennego użytku, jeden wynajmujemy w ramach RB&B, w dwóch mieszkają nasi pracownicy Elaine i Manuel, razem z rodzinami. Farma należała początkowo do moich dziadków, którzy przyjechali do Brazylii z Włoch. Potem przejęli ją moi rodzice i zaczęli wykorzystywać jako opcję dodatkową dla klientów swojej firmy organizującej wesela.
Kilka lat temu Bruno postanowił przekształcić farmę w coś znacznie większego niż opcja dodatkowa dla narzeczonych.
Bruno: Mam wykształcenie prawnicze, zajmowałem się głównie badaniami. Skończyłem studia magisterskie w Sao Paulo, potem przeprowadziłem się do Berlina, gdzie kontynuowałem karierę. Moją misją było sprawienie, by prowadzone badania stały się nieco bardziej użyteczne, wyszły poza artykuły, których praktycznie nikt nie czyta. Zacząłem kręcić filmy. W Berlinie skoncentrowałem się na temacie używania ziemi na różne sposoby. Odwiedziłem mnóstwo wiejskich społeczności i eko-wiosek. Widziałem ludzi, którzy żyją na kompletnym pustkowiu i pracują zdalnie przez Internet, nie angażując się nawet w uprawę ziemi. Kiedy wróciłem do Brazyli, teść powiedział: słuchaj, tyle osób pracuje całe życie, żeby kupić ziemię, ty już ją masz, czemu tam nie mieszkasz? No właśnie, czemu tam nie mieszkam? Przeprowadziłem się więc z żoną Barbarą i córką Teresą.
Na początku Bruno dzielił życie między farmą a Berlinem, gdzie nadal miał kilka projektów do dokończenia. Ale od kilku miesięcy mieszka już tylko na farmie, starając się sprowadzić tutaj ludzi i kulturę, zamiast szukać ich na zewnątrz.
Bruno: Prowadzeniu farmy przyświecają dwa cele. Pierwszy, nieco abstrakcyjny: chcę tworzyć pozytywną zmianę w życiu ludzi. Chcę, by przemyśleli swoje życie, to co robią, by uwierzyli, że wszystko jest możliwe. Druga rzecz to stworzenie czegoś, co nazywam nową wiejską rzeczywistością (New Rurality). Nowe sposoby na wykorzystanie wiejskich przestrzeni. Kiedy myślimy o farmie, przychodzą nam do głowy zwierzęta, rośliny. A ja wierzę, że farmy mogą zaoferować znacznie więcej. Nie mam jeszcze dokładnej wizji. Ekspetymentujemy z różnymi rzeczami. Produkcja żywności i ekoturystyka nie muszą być jedynymi powodami, dla których ludzie przyjeżdżają na wieś. Chcę stworzyć centrum kreatywności i innowacji, w Sao Paulo, 90 kilometrów stąd, znajdują się ich tysiące, dlaczego nie przenieść ich tutaj?
Świetnym na to sposobem jest organizacja różnego rodzaju wydarzeń. My pomagaliśmy wolontariacko w jednym z nich, zwanym Coworking Camp.
Juliana Costa, współzałożycielka Ondy: Na początku chcieliśmy po prostu sprowadzić ludzi na farmę. Sami doświadczyliśmy jak inczej się tutaj pracuje. Tworzymy więcej, więcej oddychamy, wokół jest tyle inspiracji. Czas płynie wolniej. Myśleliśmy: stwórzmy tu przestrzeń co-workingową, otwórzmy drzwi. To był pomysł Bruna, projekt Fazendy. Ale w Brazylii nie ma na to jeszcze zapotrzebowania. Ludzie nie rozumieją dlaczego mieliby jechać na wieś, by wykonywać zdalnie miejską pracę. Nie udało nam się ich tutaj sprowadzić. Zdecydowaliśmy więc, że zorganizujemy tygodniowe doświadczenie. Włożyliśmy całą naszą energię w sprowadzenie ludzi tutaj na konkretny tydzień, przygotowaliśmy dla nich nie tylko przestrzeń do pracy, ale też warsztaty, wykłady, przedstawienia. Obecny Coworking Camp to już trzecia edycja. Uczestnikom i uczestniczkom naprawdę się podoba, pytają o więcej.
Coworking Camp, w którym braliśmy udział, jako pierwszy miał swój konkretny temat: Cykle. Podczas 5 dni mieliśmy okazję dyskutować, obserwowac i analizować temat cykli z różnych punktów widzenia. Spośród aktywności, które zrobiły na nas największe wrażenie, wspomnieć warto zajęcia jogi z Rudrą Avella oraz film “Yoga. The architecture of peace.”, stworzony przez Heitora Dhalię, który razem ze swoją żoną Verą Egito był dla nas ogromną inspiracją. Duże wrażenie zrobił na nas również wykład i wywiad z Gabrielem Sigueira, który poprzez swój projekt Irradiando Luz stara się skomunikować ze sobą różne eko-wioski, jak również zebrać wiedzę związaną z tworzeniem społeczności i zrównoważonym rozwojem w jednym miejscu udostępniając tym, którzy chcą zmieniać świat na lepsze. Pośród najbardziej interesujących osób byli też sami organizatorzy i organizatorki: Bruno, Juliana, Barbara i Caio, czterech współzałożycieli/ek firmy Onda, oficjalnego organizatora Coworking Camp.
Juliana: Od lutego zaczęliśmy bardziej angażować się w przekształcenie Ondy w firmę. Zdecydowaliśmy się robić to, co lubimy i w pełni się temu poświęcić. Mamy doświadczenie w obszarze badań i innowacji, lubimy łączyć ludzi, kreować doświadczenia, tworzyć rozwiązania. Dzięki Bruno mamy też to fantastyczne miejsce, Fazendę Santa Esther. Zdecydowaliśmy się wykorzystać wszystkie nasze zasoby. Tak się zaczęło. Dziś Onda jest firmą, która tworzy prototypy i doświadczenia dla ludzi i organizacji.
Onda. Barbara, Bruno, Caio i Juliana. Cztery niesamowite osoby, każda fascynująca, każda dobra w czymś innym. Cała czwórka tworzy razem niezwykły zespół, dzielą ich konkretne umiejętności, łączą wartości i wizja.
Caio Werneck, współzałożyciel Ondy: Kiedy spojrzysz na profile osób współtworzących Ondę, wszyscy kreowaliśmy doświadczenia dla innych ludzi. Wszyscy byliśmy zaangażowani w organizację wydarzeń i projektów, które tworzą przestrzeń spotkań. Naturalnie wnieśliśmy te doświadczenia w to, co dziś tworzymy. Staramy się, by nasze działania były naturalne, chcemy, by ludzie znaleźli się w przestrzeni, gdzie mogą swobodnie rozmawiać w kontekście, który ma dla nich sens. Myślę, że połączenie tych doświadczeń z bardziej praktycznym i innowacyjnym podejściem do prototypów to coś, co pozwala nam tworzyć przestrzeń na refleksję dotyczącą zarówno tego, co dzieje się w teraźniejszości, jak i tego, co może wydarzyć się w przyszłości. To piękno prototypowania: łączenie ze sobą ludzi z różnych obszarów, z różnymi pomysłami, by stworzyli coś, co pozwoli unaocznić ich pomysły, przenieść wizje przyszłości do teraźniejszości, o to właśnie chodzi w prototypowaniu. Używamy tej metody, by lepiej zrozumieć konkretne wyzwania i znaleźć najlepszy sposób na to, by im sprostać.
Onda koncentruje się na ludziach, którzy chcą mierzyć się z wyzwaniami społecznymi, mieć realny wpływ, wprowadzać zmiany, których tak bardzo potrzeba w Brazylii i na całym świecie.
Caio: Myślę, że do zmiany świata na lepsze potrzebna jest kombinacja różnych rzeczy. Zmiana wymaga czasu. Musimy to zrozumieć. Radzenie sobie z własnym niepokojem jest ogromnie ważne. Po drugie, potrzebujemy ruchu. Musimy zatrząść fundamentami, obrać inny kierunek, nie zawsze odpowiedni, nie zawsze ten, którego się od nas oczekuje. Musimy łączyć ze sobą ludzi z różnych grup, z różnymi punktami widzenia, w ten sposób właśnie tworzy się ruch.
Juliana: I potrzebujemy odwagi. To pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy, gdy myślę o zmienianiu świata. Odwagi, by zrobić pierwszy krok.
Caio: Doceń też swoją intuicję. Dla mnie ogromnie ważne jest zaufanie do własnych uczuć, że to jest... nawet nie odpowiedni kierunek, ale kierunek, który ma sens dla mnie i innych ludzi. Uwierz, ten proces jest dużo mniej racjonalny niż myślisz.
Więcej o Fazenda Santa Esther tutaj.