Budowanie pokoju przez Bakongo
BAKONGO
Bogota| Kolumbia
Wszystko zaczęło się w dniu, w którym moja ciocia została porwana przez FARC1.
Po akcji ratowniczej i powrocie do domu powiedziała mi:
- Nie trać energii na rozpamiętywanie tego, co się wydarzyło. Zacznij działać.
Słowa te zostały w mojej głowie przez wiele lat.
***
Zacząłem studia inżynierskie czując, że to mi nie wystarcza. Działałem wolontariacko w każdym możliwym projekcie znalezionym na uniwersytecie, z czasem postanowiłem stworzyć sieć młodych przedsiębiorców społecznych, pierwszą tego typu w regionie. Odkryłem, że mieliśmy wielu młodych ludzi, którzy chcieli zrobić coś dobrego, ale byli całkowicie rozproszeni. Zacząłem też zdawać sobie sprawę, że przywódcom, których mamy, zarówno tutaj, jak i na całym świecie, brakuje empatii. A w Kolumbii potrzebujemy mnóstwo empatii, jeśli nie chcemy, by konflikt zaczął się na nowo2.
***
Jak zbudować nowe pokolenie empatycznych liderów? Moja odpowiedź brzmiała: nauczymy ich przywództwa poprzez służbę. Zaproszę ich do udziału w różnych projektach mając nadzieję, że w ten sposób zmienią swoje postrzeganie świata, staną się liderami, których potrzebujemy, a to, co spotkało moją ciocię, nigdy się już nie powtórzy. Zacząłem 14 lat temu. Miałem wiele wyzwań, jednym z nich była zmiana narracji, której używamy zapraszając młodych ludzi do działania. Zamiast proponować im pracę na rzecz biednych dzieci, zacząłem opowiadać, że pomaganie innym to świetna zabawa. Chciałem, żeby zakochali się w służbie na rzecz innych. Ale potrzebowałem by to naprawdę stało się dobrą zabawą. Stworzyłem więc pomysł obozu letniego dla dzieci z środowisk defaworyzowanych: synów prostytutek, córek osób bezdomnych, itd. Obóz organizowany przez studentów i studentki uniwersytetów. Nazywa się Bakongo.
Bakongo to nazwa afrykańskiego plemienia, ale dla osób zaangażowanych w projekt nie ma tak naprawdę znaczenia. Ich zadaniem jest to znaczenie nadać.
Obozy okazały się niesamowitym sukcesem, zebraliśmy dzieci, uczyliśmy je wartości poprzez zabawę, ale najważniejsze jest to, że obóz stał się przełomowym doświadczeniem dla wolontariuszy i wolontariuszek. O to mi właśnie chodziło. Ludzie zaczęli pasjonować się pracą społeczną, po obozie dawaliśmy im więcej narzędzi pozwalających działać na rzecz innych. Zacząłem być też zapraszany na różne wydarzenia dotyczące młodzieży i przywództwa. Miałem 19 lat, ludzie byli zaskoczeni widząc mnie na scenie. Zacząłem od Kolumbii, potem przyszły wydarzenia zagraniczne. Do tej pory odwiedziłem 21 krajów, prawie wszystkie kontynenty, dzieląc się doświadczeniami, które tu się narodziły.
***
Kilka lat poźniej skończyłem studia. Chciałem zacząć pracę, ale obawiałem się, że mój szef powie: „Nie możesz już tego robić. Nie możesz jeździć na obozy ”. Postanowiłem spróbować z działalnością gospodarczą. Mój tata jest prawnikiem. Ja nie jestem, ale przekonałem go, żeby rzucił pracę i założył małą firmę. Zgodził się, bym pracował dla niego połowę czasu, pozostałą część poświęcając organizacji. Pracowałem tam przez 7 lat. Nasza niewielka firma z czasem bardzo się rozrosła, rok temu połączyliśmy się z innym biznesem, stając się jedną z najlepszych firm w kraju w zakresie problemów związanych z zatrudnieniem. Kiedy to się wydarzyło, rzuciłem pracę. Ale to inna historia.
***
Pracując w sektorze prawnym nadal podróżowałem, opowiadając o naszych doświadczeniach. Na jednym ze spotkań poznałem Kate Robertson, założycielkę One Young World. Zapytała czym się zajmuję, więc opowiedziałem jej moją historię. Chciała wiedzieć dlaczego to robię. Odpowiedziałem, że wierzę w pokój w moim kraju, wierzę, że jako młode pokolenie musimy coś w tej kwestii zrobić. Zaproponowała:
- Organizujemy duże wydarzenie w Dublinie. Robimy panel na temat młodzieży i pokoju, mamy ludzi z Izraela i Palestyny, Indii i Pakistanu, Mali i Konga. Może przyleciałbyś reprezentować Kolumbię i opowiedzieć swoją historię?
Pomyślałem, że to wspaniały pomysł. Ale ona kontynuowała:
- Nie przyjeżdżaj sam. Dlaczego nie zabierzesz ze sobą byłego partyzanta z FARC?
Nie ma mowy. Porwali moją ciocię. Nie chcę.
- Dlaczego nie zapytasz swojej cioci?
Wróciłem i zapytałem. Zaczęła płakać. Opowiedziała mi o żołnierzu FARC, który wspierał ją podczas niewoli. Przed pójściem spać upewniał się, że wszystko u niej w porządku. Na początku dnia próbował dać jej kawę bez wszystkimi, ponieważ mieli tylko jedną filiżankę. Moja ciocia jest niepełnosprawna, nie mogła dużo chodzić. Partyzanci musieli się ciągle poruszać, gdyż ścigała ich armia. Wiele razy ją nosił i w jednym z tych momentów szepnęła do niego:
- Dlaczego nie uciekniesz, jesteś porwany tak samo jak ja. Wiem, że jedyne czego pragniesz to znów być ze swoją rodziną.
Nic nie odpowiedział. Ale następnego dnia, kiedy zostali sami i nikt ich nie słyszał, podszedł do niej i zapytał:
- Babciu (tak ją nazywali), jeśli pewnego dnia wyrwę się stąd, napijesz się ze mną kawy?
Odpowiedziała, że nie.
- W tej chwili nie, przez Was moja rodzina cierpi.
Nigdy więcej się nie spotkali. Ale teraz powiedziała mi: idź, znajdź kogoś takiego jak on i zabierz go do Dublina. Wypij z nim kawę w moim imieniu.
***
Próbowałem znaleźć tę samą osobę, ale się nie udało. Zamiast tego, z pomocą rządu, znalazłem Regisa.
Polecieliśmy razem do Dublina. Lot był opóźnił o 4 godziny, więc zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałem mu całe swoje życie, niczego nie ukrywając. On zrobił to samo. To było niesamowite. Kiedy byłem liderem na prywatnym uniwersytecie w Bogocie, on był liderem na publicznym uniwersytecie w Kartagenie. Kiedy konflikt się zaostrzył , musiał się ukryć, znalazł bezpieczne miejsce wśród partyzantów, a oni nie pozwolili mu już odejść. Moja ciocia została przez partyzantów porwana. I oto wiele lat później znaleźliśmy się razem na lotnisku, nawiązując długotrwałą przyjaźń. On zaprosił mnie na swój ślub. Ja zaangażowałem go w różne działania naszej organizacji. Raz wygłosił przemówienie. Był tam mój ojciec i moja siostra. Potem brał udział w jednym z naszych wydarzeń, na którym spotkał moją mamę. Powoli coraz większa część mojej rodziny poznawała jego historie. Było to dla nas ogromnie pomocne, chciałem, by inne rodziny też miały taką szansę.
***
Opowiedziałem Regisowi o obozie, o Bakongo. Może zorganizujemy go wspólnie? Ty zaprosisz dziesięciu przyjaciół, byłych partyzantów, ja zaproszę dziesięciu przyjaciół, młodych ludzi, przywódców, ale też ofiary FARC w ten czy inny sposób. Spróbujmy zbudować zespół i razem stworzyć obóz letni dla dzieci. Wolontariusze i wolontariuszki przyjeżdżają w sobotę, w środę dołączają dzieci, dni pomiędzy to czas na budowanie zespołu.
Zróbmy to! - powiedział.
***
Kiedy próbowałem zaprosić przyjaciół do udziału, nazwali mnie wariatem.
- Chcesz, żebym pojechał na tydzień w góry z partyzantami?!?
U Regisa było podobnie:
- Co mielibyśmy robić z tymi ludźmi? To nie nasza bajka.
Ostatecznie się udało. I było to najbardziej niesamowitych doświadczeń w całej mojej dotychczasowej pracy. Pozwól, że podam przykład. Zaprosiłem Camillę, wnuczkę byłego ministra obrony, zaangażowanego w rozmowy na rzecz pokoju. Został porwany i zabity przez FARC. Kiedy Camilla dotarła na miejsce spotkania, poznała Dianę, pojawiła się chemia, zaczęły rozmawiać, poszły razem na kawę, potem usiadły obok siebie w autobusie. To tam Camilla zapytała:
- Diana, gdzie pracujesz?
- Współpracuję z rządem, pomagam partyzantom wrócić do społeczeństwa.
- Dlaczego?
- Ponieważ byłam jedną z nich.
***
Mieliśmy czas i przestrzeń na dzielenie się historiami. Przygotowaliśmy wspaniały obóz dla dzieci. Camilla uściskała Dianę. Podzieliły się swoimi doświadczeniami z rodziną. Camilla występowała w krajowej telewizji opowiadając o tym, co się wydarzyło. Przed wyjazdem na obóz powiedziała mi, że nigdy nie powie o tym babci. A teraz występowała przed całym narodem.
***
Po obozie moja ciocia powiedziała, że chce się z nim spotkać.
- Razem z twoją babcią chcemy zaprosić Regisa na filiżankę kawy.
Spotkaliśmy się. Rozmawialiśmy przez 4 godziny.
***
Chcieliśmy zorganizować kolejny obóz, zaprosić więcej osób z obu stron konfliktu, ale nie mieliśmy na to pieniędzy. W Europie rządy przekazują fundusze organizacjom pozarządowym, w USA sektor prywatny odgrywa rolę w sponsorowaniu charytatywnych inicjatyw. Tutaj żadne z tych rozwiązań nie działa. Zatrudniliśmy nawet osobę do zbierania pieniędzy, ale nic to nie dało. Byłem bardzo sfrustrowany.
Z frustracji rodzi się jednak kreatywność. Rozpoczęliśmy rok od nowego pomysłu. Na podstawie materiałów wypracowanych podczas obozów stworzyliśmy grę, która oferuje ludziom wyzwania online. Mamy nadzieję, że gra pozwoli nam zarobić na kolejne obozy.
***
Technologia to dla nas nie tylko sposób na pozyskanie funduszy, ale też zwiększanie skali naszych działań. Tworzymy różne aplikacje, na przykład Real Giver, który pomaga zarządzać wolontariuszami. Moim marzeniem jest otworzyć tego typu organizacje w innych krajach. Pracuję nad tym. Technologia jest częścią tego zadania.
***
Do dalszego działania napędza mnie fakt, że to, co robimy, naprawdę działa. Osoby, które dołączyły do projektu zaangażowały się w sumie w 208 000 godzin pracy społecznej. Wiele z nich stało się prawdziwymi liderami. Na przykład Maria Fernanda jest teraz w Korei, pracując nad projektem dla 1,8 miliona ludzi. Carlos jest magikiem i dzieli się magią z dziećmi w slumsach. Daniel zabrał sześciu młodych ludzi do Europy. Kochają rowery, a on rzucił im wyzwanie przejechania Camino de Santiago. Zapytałem go:
- Dlaczego nie zorganizowałeś trasy na miejscu, zamiast wyjeżdżać na inny kontynent?
- Ponieważ nie trenuję ich nóg, trenuję ich umysły. Zmieniam ich perspektywę życia.
***
Aangażowanie młodych ludzi nie jest proste. Mówi się nam, że powinniśmy wykorzystywać nasze pasje i talenty do zarabiania pieniędzy. To nie jest złe, to jest po prostu niekompletne. Potrzebujemy je wykorzystywać również do czegoś większego. To poprzez działanie odnajdujemy cel w życiu. Albo drogę do odnalezienia celu. A to jest kluczowe.
Angażowanie innych w służbę przypomina trochę próbę rozkochania kogoś w tobie. Nie naciskasz, próbujesz raczej z seksownym strojem, czułością, dużą ilością detali. I tym jest dla nas obóz. Chcemy, by młodzi zakochali się w tym stylu życia, a jak to się wydarzy, sami znajdą najlepszy sposób na działanie.
***
Wszystko zaczyna się od działania. Pozwól, że opowiem ci krótką historię.
Na liściu płynącym rzeką siedzą dwie żaby. Jedna żaba postanowiła wskoczyć do wody. Ile żab zostało na liściu?
- Jedna?
- Nie, dwie. Ponieważ istnieje ogromna różnica między decyzją o skoku a wykonaniem go. Przestań myśleć, rozważać, decydować. Zrób to.
Formuła jest bardzo prosta: zmień życie jednej osoby. Ale zmień je naprawdę. Będziesz wiedział, że się udało, jeśli twoje życie też się zmieni.
1 Jeśli widziałeś/aś serial telewizyjny Narcos, wiesz coś o tym. FARC to ruch partyzancki zaangażowany w wojnę domową w Kolumbii. Jego operacje wojskowe były finansowane głównie z produkcji i dystrybucji narkotyków oraz okupacji cywili.
2 Konflikt dobiegł końca niedawno i do dziś widać jego konsekwencje. FARC i inne grupy partyzanckie walczyły o prawa mieszkańców wsi i sprawiedliwość społeczną poprzez komunizm. Rząd i grupy paramilitarne chciały zachować porządek i stabilność oraz chronić obywateli i ich interesy. Zewnętrzna dynamika geopolityczna również odegrała ważną rolę i przyczyniła się do chaosu. Wszystkie strony miały roszczenia, ale też swój udział w zbrodniach i okrucieństwach. Podczas trwającej 5 dekad wojny domowej ponad 5 milionów osób zostało przesiedlonych, a 220 000 zabitych, głównie cywilów.
Więcej o: Bakongo Paz: https://www.youtube.com/watch?v=Mgm3uDvwv4g
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego