Daj mi młotek, a zmienię świat
Tools for Solidarity
Belfast | Irlandia Północna
Siedziba organizacji Tools for Solidarity jest ogromna. Składają się na nią kuchnia, biuro, wielki magazyn, warsztat i niekończące się zakamarki, wszystko przykryte wszelkiego rodzaju narzędziami. Narzędzia pochodzą od osób prywatnych, organizacji takich jak Tool Library, firm budowlanych, wszystkie niechciane, wiele zepsutych. Dzień przed naszym spotkaniem zebrali 700 narzędzi. Tutaj dostaną one drugie życie – po sprawdzeniu i naprawie trafią do rąk osób, które potrzebują ich bardziej niż Ci, którzy zdecydowali się na nowy zakup. Niektóre narzędzia trafią do lokalnych uchodźców i uchodźczyń lub ogrodów społecznych, większość zostanie wysłana za granicę, do Tanzanii, Ugandy, Malawi, gdzie zestaw narzędzi lub maszyna do szycia może zmienić czyjeś życie, dosłownie, dając możliwość stabilnej pracy i utrzymania. Aby tak się stało, trzeba jednak spełnić kilka warunków. Przede wszystkim Tools for Solidarity nigdy nie wysyła rzeczy do miejsc, gdzie dostępne są dobrej jakości narzędzia – nie chcą niszczyć lokalnego rynku, jeśli taki działa. Po drugie, wysyłają tylko do organizacji, które wiedzą, jak naprawiać i dbać o narzędzia. W razie potrzeby sami jeżdżą, szkolą lokalnych pracowników i pracownice, uczą ich naprawy i konserwacji maszyn do szycia czy innych narzędzi, aby służyły miejscowej społeczności przez lata. Maszyny do szycia i inne narzędzia są przekazywane mieszkańcom i mieszkankom po ukończeniu przez nich szkoleń w zakresie konserwacji i dbania o sprzęty, ale też biznesu czy sprzedaży. Prowadzeniem szkoleń i dystrybucją maszyn zajmuje się lokalna organizacja, a wpływy z tego rodzaju działań pozwalają jej zachować finansową stabilność i niezależność.
Przygoda rozpoczęła się w 1984 roku, kiedy Stephen, zainspirowany swoim bratem Johnem, który rok wcześniej otworzył oddział Tools for Self Reliance w Cardiff, uruchomił Belfast tool group, później przekształconą w Tools for Solidarity. Zaczęli bez pieniędzy i bez wiedzy, korzystając z budynku, który był w naprawdę złym stanie: podłoga mogła się w każdej chwili zapaść, więc ustawiali narzędzia pod ścianami. Nie wiedzieli nawet, do czego wiele z tych narzędzi służy, zdobycie wiedzy i doświadczenia zajęło im sporo czasu. Dziś ich warsztat w Belfaście jest otwarty codziennie dla każdego, kto chce przekazać darowiznę, ale też naprawić własne narzędzia lub wspomóc projekt wolontariacko. Większość wolontariuszy i wolontariuszek pochodzi z innych krajów – co roku, dzięki programowi Europejski Korpus Solidarności, 6 wolontariuszy i wolontariuszek z różnych europejskich krajów przyjeżdża, aby wesprzeć organizację na wiele sposobów – naprawiają narzędzia, zbierają je od ludzi, zarządzają mediami społecznościowymi, tworzą i prowadzą programy edukacyjne, są zaangażowani w podejmowanie decyzji. Teraz, z powodu Brexitu, nie będzie to już możliwe. Wraz z wolontariuszami i wolontariuszkami znika duża część dochodów organizacji. Fundusze europejskie, poza darowiznami, dochodami z naprawy i pieniędzmi przekazanymi przez mecenasów (jednym z nich jest Roger Waters z Pink Floyd... pamiętacie młotki?!?), były podstawą finansów organizacji. Teraz ich dochody i wkład wolontariacki będą musiały zacząć pochodzić z bardziej lokalnych źródeł, jak to ma miejsce w Downpatrick, gdzie w 2004 roku otworzyli drugi warsztat. Wspiera ich tam około 30 lokalnych wolontariuszy i wolontariuszek, z czego 80% z niepełnosprawnością intelektualną czy chorobami takimi jak schizofrenia, autyzm, lęki. Tools for Solidarity zapewnia im przestrzeń, obiad oraz możliwość poczucia się użytecznym i zobaczenia natychmiastowych efektów swojej pracy – brudne i połamane narzędzia stają się lśniące i funkcjonalne dzięki pracy ich własnych rąk. W czasie pandemii warsztat Tools for Solidarity był często jedynym miejscem poza domem, w których wolontariusze i wolontariuszki mogli przebywać.
Dla Tools for Solidarity lokalna praca jest tak samo ważna jak ta, którą wykonują na Globalnym Południu. Na tym polega cała idea – robisz coś u siebie, na miejscu, ale pomagasz ludziom na całym świecie. Masz jednak potencjał wprowadzania zmian w swojej własnej społeczności, na przykład poprzez edukowanie ludzi o wartościach, które stoją za organizacją. A są one różne od tych, które dominują w naszym społeczeństwie. Ani Stephenowi, ani Johnowi nie zależy na pieniądzach, dostają niewielkie wynagrodzenie, które pokrywa ich podstawowe potrzeby. Poruszają się rowerami, jedzą wegetariańskie posiłki razem z pracownikami/cami i wolontariuszami/kami, a jeśli trzeba pracują 50, 60, 70 godzin tygodniowo. Zawsze jest coś do zrobienia. Stephen zaangażowany jest również w wiele innych działań, należy do zarządu Tool Library, współtworzy kampanie promującą jazdę na rowerze w mieście, jest częścią kawiarenki naprawczej. Liczą się dla niego ludzie, środowisko, przyroda, przyjaźń, miłość i solidarność. Samego siebie nazywa anarchistą. Uważa, że powinniśmy budować społeczeństwo opierające się na ludziach, którzy robią rzeczy, ponieważ są nimi zainspirowani, a nie dlatego, że nie mają innego wyboru, że muszą pokryć materialne koszty życia. Swoim własnym życiem od wielu lat udowadnia nie tylko, że to możliwe, ale również – że warto.
Więcej o Tools for Solidarity: https://www.toolsforsolidarity.com/
Comments